Fermentacja miazgi do destylacji
Jesienią właściciel ogrodu i amator owoców ma niejednokrotnie ogromną ilość wspaniałych owoców. Przerabia się je na sok, robi się z nich przetwory, marmolady i galaretki. Częściowo zjada się je na surowo, po części tłoczy się z nich sok, antałki i gąsiory napełniły się winem, które ma wystarczyć na cały rok, a wciąż jeszcze pozostaje znaczna ilość plonów, czekających na przerobienie.
Czy wyrzucić je na kompost, podarować komuś, czy też po prostu pozostawić na drzewie lub krzaku, aby zmarniały? Nie, my chcemy rozkoszować się naszymi owocami w ich najbardziej „spirytusowej” formie. Dlaczego nie miałaby z nich powstać wódka i dlaczego nie miałby z niej z kolei powstać likier, wzbogacony własnym aromatem owoców?
A więc trzeba Wydestylować wódkę…
Muszę rozczarować czytelników, którzy teraz sobie myślą: „Aha, wreszcie dowiem się, jak urządzić sobie na dole w pralni albo na tyłach w warsztacie małą nielegalną gorzelnię”.
Nie będę tutaj opisywał, w jaki sposób pędzi się wódkę i to nie tylko dlatego, że jest to zabronione. Miłe jest mi bowiem moje zdrowie i cenię je sobie i chociażby z tej przyczyny zrezygnuję z urządzenia destylacyjnego własnej konstrukcji, za pomocą którego można wprawdzie wytwarzać wódkę (nie jest to wielką sztuką), ale przy okazji powstaje wiele szkodliwych i niebezpiecznych dla zdrowia alkoholi, które można dalej oddestylować jedynie mając dużą znajomość rzeczy.
W spisie instytucji trzeba znaleźć najbliższą gorzelnię i zasięgnąć o niej informacji. Jest ich więcej, niż zwykło się przypuszczać, szczególnie na wsi, gdzie przecież rosną owoce.
Na dziedzińcu gorzelni, z którą udało się nam dojść do porozumienia, możemy ustawić nasze naczynie z miazgą (co najmniej 100 l), po czym pewnego dnia odbierzemy gotową wódkę. Jabłka i gruszki dają -w zależności od tego, czy był to dobry rok – 5 – 9 l czystego spirytusu winnego, węgierki-4-6 litrów, wiśnie-7-10 litrów i mirabelki także 7-10 litrów. Gorzelnik obniża moc wysokoprocentowego alkoholu do takiego poziomu, aby można go było pić, tak że powyższe wartości można podwoić, przeznaczając je do konsumpcji. W gorzelni lub w odpowiednim urzędzie można uzyskać informację, od jakiej ilości alkoholu należy opłacić podatek. Wysokość opłaty zmienia się z roku na rok w zależności od ilości i jakości.
Miazgę do destylacji nastawia się tak samo, jak miazgę na wino, zgodnie z opisem podanym w tej książce. Powinno się ją sporządzać również z możliwie słodkich owoców, od tego zależy ilość otrzymanego alkoholu. Odpowiednia musi być także kwasowość, aby wódka miała swoisty określony aromat. Dlatego też do destylacji nie nadają się w żadnym wypadku owoce o niższej jakości, czyli odpady, zbyt wysoki jest bowiem podatek od produkcji alkoholu oraz opłata za destylację. Im lepsze owoce, tym lepsze wino lub też wódka.
Do miazgi do wyrobu wódki nie dodaje się w żadnym wypadku cukru; jest to karalne ze względu na dodatkowe, uzyskane w sztuczny sposób zwiększenie zawartości alkoholu. Za pomocą cukromierza określa się zawartość cukru w soku z miazgi i w związku z tym wiadomo, kiedy zawartość cukru jest w normie, a kiedy można ją uznać za wyższą niż normalna. W tym drugim przypadku należy schować próbkę owoców do zamrażalnika. W razie interwencji urzędu podatkowego w związku z dziwnym rozmnożeniem alkoholu, na podstawie tej próbki można dowieść, że natura obeszła się bez żadnej pomocy.
Miazga na wódkę poddawana jest w całości fermentacji w swym pojemniku, podobnie jak zwykłe wino. Dozwolone jest dodanie drożdży winnych w celu osiągnięcia właściwego aromatu oraz zwiększenia zawartości alkoholu. Po całkowitym zakończeniu fermentacji (nie dokonuje się żadnych obciągów), można miazgę poddać destylacji. Uzyskany w ten sposób alkohol można pić w domu w czystej postaci lub też można zrobić z niego likier ewentualnie nalewkę.